Rozdział 56
*Oczami Fabienne*
- Dawid, ja nie chce być twoją żoną, nie teraz- powiedziałam to lekko drżącym głosem.
Chłopak spojrzał się tylko na mnie i widać było, że nie wie co ma odpowiedzieć.
- Zrozum to nie jest tak, że Cię nie kocham czy coś, dla mnie jest po prostu za wcześnie i poczułam się taka przytłoczona- starałam się go jakoś uspokoić.
Chłopak podszedł nie pewnie do mnie i przytulił mnie do siebie.
- Nie wiedziałam jak ci to powiedzieć bałam się zrozum, nie chciałam w żaden sposób Cię zranić-
- Dobrze, kochanie nic się nie stało rozumiem, pospieszyłem się. Wszystko jest, w porządku- powiedział delikatnym głosem i pocałował mnie w czoło.
- Czyli nie gniewasz się na mnie?- spojrzałam mu w oczka.
- Nie daj spokój myślałem, że coś gorszego się zaraz dowiem, spokojnie tylko proszę cię następnym razem nie znikaj mi tak nie zniosę tego- uśmiechnął się i czułe pocałował mnie w usta.
- Czyli rozumiem, że juto jedziesz ze mną i nic się nie zmieniło- spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Pewnie w końcu muszę poznać mężczyznę dzięki któremu na świecie jest moje szczęście- zaśmiał sie.
- Proszę cię Dawid rozwalasz mnie ostatnio- zaśmiałam się.
- No co czyżby nie chciałaś romantyka który się nie spóźnia?- spojrzał na mnie z uśmieszkiem.
- Z tego co pamiętam to na początku naszej znajomości i tak się spóźniałeś a jakoś cię pokochałam- uśmiechnęłam się.
- Wiem i bardzo to doceniam, ale to nie zmienia faktu, że jednak można coś zmienić- uśmiechnął się.
- Masz rację kochanie z tym się muszę z Tobą zgodzić- uśmiechnęłam sie i delikatnie go pocałowałam.
Przedrzeźnialiśmy się jeszcze trochę, gdy nagle mama zawołała nas na kolacje. Poszliśmy i usiedliśmy przy stole. Porozmawialiśmy jeszcze trochę z mamą, którą musieliśmy troche uspokoić bo niestety pogubiła się już troche w naszych relacjach, Szczerze...? Nie dziwie się jej można by było z tego stworzyć niezłą telenowele. Kiedy już trochę się uspokoiła zaczęliśmy rozmawiać o jutrzejszym wyjeździe. Cieszyłam sie, że zobaczę znów tatę nie widziałam go od roku, ale no bywa tak. Nie jestem na niego zła stara sie jak może mimo, że jest daleko zawsze stara mi sie jakoś pomóc na tyle ile może oczywiście. Po kolacji odprowadziłam Dawida do drzwi i się z nim pożegnałam. Sama udałam sie na górę, żeby się spakować.
*Oczami Dawida*
No tak wygłupiłem sie trochę z tymi oświadczynami nie da się tego ukryć. Nie sądziłem, że Fabienne będzie się z tym tak dziwnie czuła. Ważne jest teraz tylko to, że jakoś to sobie wyjaśniliśmy i jest już wszystko dobrze, naprawdę martwiłem sie, że będzie to już koniec i chce ze mną zerwać. Racja mamy przecież jeszcze tyle czasu i jeżeli jesteśmy dla siebie to prędzej czy później i tak sie pobierzemy. Przy kolacji panowała już spokojna i miła atmosfera. Nie ukrywam stresowałem sie przed spotkaniem z jej ojcem. Łatwiej jest jednak zrobić dobre wrażenie na mamie dziewczyny niż na jej tacie, ale noo co nie mogłem pokazać, że się trochę boje, musiałem wziąć to na klatę. Po kolacji pojechałem prosto do siebie, żeby sie spakować i wyspać.
*
Następnego dnia o 10 rano byliśmy już na lotnisku pożegnaliśmy się z mamą Fabienne i poszliśmy w stronę odprawy. Na szczęście wszystko poszło sprawnie i równo o 12 wylecieliśmy z Warszawy. W Koloni byliśmy krótko po 13. Czekał tam na nas już jej tata. Kiedy zobaczyłem jak uśmiecha się na widok dziewczyny poczułem jakieś dziwne ciepło na sercu, a kiedy zobaczyłem Fabienne biegnącą w jego stronę i tulącą się do niego, to uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy. Cieszyłem się, jej szczęściem. Sam jednak chwilę później poczułem się strasznie poddenerwowany. Podszedłem nie pewnie do nich i powiedziałem
- Dzień Dobry jestem Dawid- spojrzałem na mężczyznę i podałem mu dłoń.
- Guten Tag ich bin Robin- powiedział mężczyzna i podał mi dłoń.
Stanąłem jak wryty i nie wiedziałem zbytnio co mam zrobić.
- Also Papa das ist Dawid und er ist mein Freund- powiedziała dziewczyna spoglądając na mnie i uśmiechając się.
- Schön dich zu treffen- powiedział mężczyzna.
No świetnie szkoda tylko, że nikt mnie nie uprzedził, że jej taka nie mówi po polsku. Czułem się coraz bardziej spięty kiedy nagle oboje spojrzeli na mnie i zaczęli się śmiać.
- Chłopaku, szkoda, że swoja mina ty nie widzisz- zaśmiał się jej tata.
- Spokojne on cię rozumie głuptasie- dziewczyna zaśmiała się i delikatnie się do mnie przytuliła.
- O jak dobrze strasznie się zestresowałem- zaśmiałem sie nerwowo, ale nagle poczułem w niewielkim stopniu jakąś ulgę.
- Spokojnie, mój polski nie być aż tak dobra, ale ja cie rozumieć- powiedział przyjaźnie jej tata.
Spojrzałem na niego i delikatnie się uśmiechnąłem a następnie udaliśmy się z Fabienne po swoje bagaże i pojechaliśmy do domu jej ojca.
*Oczami Fabiene*
Śmiesznie było widzieć minę Dawida, który nie wie za bardzo ci sie dzieje. Owszem było to trochę wredne, bo wiedziałam, że i tak jest bardzo zestresowany a tu jeszcze coś takiego, ale jego mina była wprost bezcenna. Z lotniska pojechaliśmy od razu do domu mojego taty. Tam czekała na nas jego żona Vannessa i mój mały braciszek Levy. Tak strasznie sie za nim stęskniłam, kiedy go zobaczyłam od razu wzięłam go na ręce i mocno do siebie przytuliłam. Z macochą oczywiście też się przywitałam i przedstawiałam jej Dawida. Ona niestety nie umiała po polsku i tu nie wrabiałam Dawida. Porozmawialiśmy chwilę, a następnie poszliśmy do "mojego pokoju" jeżeli moge tak go nazwać. Zawsze jak przyjeżdżam właśnie tam się zatrzymuje. Zanieśliśmy nasze bagaże i usiedliśmy wygodnie na kanapie. Porozmawiałam chwilę z Dawidem, stwierdziliśmy, że nie jesteśmy, aż tak zmęczeni więc postanowiłam pokazać chłopakowi trochę okolicę. Nie mieliśmy za wiele czasu bo na 15 miał być obiad, wiec po prostu pokazałam mu najważniejsze rzeczy. Poczułam się troche jakbym cofnęła się w czasie. Przypomniałam sobie najwspanialsze lata swojej młodości. Fanie było znów tu wrócić. Widziałam, że Dawid chętnie słucha o tym co mówie i jest tym bardzo zainteresowany. Właściwie to zaczęłam się przed nim otwierać jakoś przez ten czas nigdy nie było okazji, żeby o takich rzeczach właśnie rozmawiać. Wróciliśmy dość szybko do domu, żeby się na nas nie denerwowali już pierwszego dnia. Przez te dni co tu będziemy spokojnie zdążę pokazać chłopakowi resztę miejsc. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać, Było miło nie powiem, że nie do czasu kiedy po objedzie tata spytał się Dawida czy mogą wyjść porozmawiać. No nie serio już pierwszego dnia chce z nim rozmawiać? Widziałam, że Dawid robi się coraz bardziej spięty, jednak wstał i wyszedł z moim ojcem do ogrodu. Kurczę, ciekawe o czym będą rozmawiać.
__________________________________________
Miłego czytania :*
Dajcie znać jak wam się podoba :D
fajny rozdział :P biedny Dawid ..xd
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńsuper czekam na następny
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie